Dla rodziców najważniejsza jest nauka dziecka.
Rodzice największą wagę przywiązują do nauki dziecka. Kiedy wraca ze szkoły najczęściej pytają: „Czego się nauczyłeś? Co było na lekcjach? Co masz zadane?” Znacznie rzadziej interesują się tym, co zdarzyło się na przerwach, o czym dziecko rozmawiało z kolegami, w co, jak i z kim się bawiło. A to są sprawy wcale nie mniej ważne od nauki. Z tych rozmów można dowiedzieć się przecież, jaki jest stosunek naszego dziecka do kolegów i odwrotnie, czy pozostaje ono na uboczu, stroni od swoich rówieśników, czy też chętnie podejmuje wspólne zabawy, czy jest akceptowane przez otoczenie, jakie role najczęściej przypadają mu w zabawach, czy tylko marginesowe, czy też bardziej znaczące, czy jest ono inicjatorem zabaw organizowanych przez grupę. Czy te wspólne zabawy przebiegają zgodnie, czy też w ich trakcie powstają spory i czego one dotyczą oraz czym są spowodowane itp.
Do różnych wydarzeń szkolnych my, rodzice, musimy się przecież ustosunkować. Wyrazić o nich swoje zdanie, swoją opinię. Nasze dziecko powinno wiedzieć, jak oceniamy postępowanie Leszka, który nikomu nie chce pożyczyć gumki, ołówka czy kredki, choć ma ich zawsze pełno w piórniku. I co myślimy o zachowaniu Irenki, która co kilka dni przynosi do szkoły inną wspaniałą, zagraniczną zabawkę, jakiej nikt w klasie nie ma, i chwali się, że to tatuś przywozi jej takie wspaniałości z dalekich podróży. Albo Tereski, która na pytanie pani, w jaki sposób dzieci pomagają swoim rodzicom, odpowiedziała, że ona nie musi wcale pomagać, bo u nich w domu do roboty jest gosposia.
O wszystkich tych ważnych sprawach warto z dzieckiem rozmawiać. Problemy takie doskonale roztrząsa się na wspólnym spacerze, przy sprzątaniu mieszkania, przewlekaniu bielizny pościelowej, przygotowywaniu kolacji, zmywaniu naczyń.
Rozmowy takie nie pozostają bez wpływu na postawy naszych dzieci. Nieraz szybciej można wpłynąć na zmianę postawy, poglądów czy opinii dziecka, kiedy wyrazi się dezaprobatę wobec postępowania koleżanki, czy kolegi, wytknie się i pokaże (ale bez złośliwości, kpiny czy szyderstwa) ich błędy, niż wówczas, kiedy skrytykujemy postępowanie zainteresowanego.